Czy makijaż niszczy cerę?

Wędrując sobie po internecie w poszukiwaniu recenzji pewnego interesującego mnie produktu, na jednym z forów o tematyce urodowej natknęłam się na ciekawą dyskusję. Sprawa dotyczyła destrukcyjnego wpływu makijażu na stan naszej skóry. To co tam przeczytałam spowodowało, że od razu odpaliłam mojego bloga i właśnie piszę to, co piszę ;)
Postaram się dość wyczerpująco odpowiedzieć na to pytanie, pojawi się nawet pewna anegdotka z mojego życia, która być może pomoże rozwiać wątpliwości u tych, u których dotychczas nie udało się ich rozwiać ;)




Zacznijmy sobie od odpowiedzi na pytanie, czy makijaż rzeczywiście niszczy skórę?
W mojej opinii nie. Ale z tym wiadomo jak jest, opinia jest jak pewna część ciała służąca za mniej lub bardziej mięciutką podkładkę do siedzenia- każdy ma swoją.

Wypisałam sobie kilka najczęściej padających argumentów przeciwko makijażowi i teraz postaram się na nie odpowiedzieć.*

"Oczywiście, że makijaż szkodzi, bo to sama chemia"

Jakbym była złośliwa powiedziałabym, że to żaden argument, gdyż chemia jest wszędzie. Powietrze, którym oddychasz to chemia, woda to chemia, TY to chemia... Ale złośliwa nie jestem, więc nie powiem ;) Jak najbardziej rozumiem, o co chodzi: składy niektórych kosmetyków bywają kiepskie. Ale takich kosmetyków jest coraz mniej, za to na rynku pojawia się coraz więcej produktów do makijażu z bardzo dobrymi składami. I to nie tylko ze składami, które nie będą szkodzić skórze, ale wręcz takich, które będą mieć na nią pozytywny wpływ. Chociażby moja ukochana, fińska marka Lumene (ale nie tylko ona) która wykorzystuje w swoich podkładach, pudrach, korektorach składniki takie jak woda arktyczna, ekstrakt z maliny moroszki i całe mnóstwo innych surowców, które będą pielęgnować naszą skórę wraz z makijażem. Mamy również kosmetyki mineralne, naturalne, dla wegetarian i wegan, których receptury są bardzo naturalne i raczej napewno nie będą powodowały żadnych negatywnych skutków. Owszem, kiedyś, dawno temu, pudry do twarzy miały składy które dziś u maniaczek kosmetycznych wywołują ból wszystkiego (puder na mące ziemniaczanej? Jasne! Eyeliner naszpikowany ołowiem? Łaj not!) ale to już przeszłość. Na szczęście :)

Oprócz tego dla mnie makijaż stanowi dodatkową barierę przez czynnikami zewnętrznymi ( mrozem, wiatrem...) oraz zanieczyszczeniami. Ja tam wolę mieć bezpośrednio na skórze podkład i puder, w którym wiem co mam, niż to, co jest chociażby w spalinach. Jak mieszkacie w jakoś bardzo nie zanieczyszczonym miejscu to zazdroszczę, możecie nawet nie zdawać sobie sprawy jak duży wpływ ma taka czysto fizyczna ochrona przed tymi czynnikami. Zrobiłam kiedyś taki test, że nie malowałam się przez dwa tygodnie, tylko krem i to wszystko. I to był jakiś koszmar. Po tygodniu moja skóra była w opłakanym stanie, a jedyną rzeczą, która uległa zmianie, to właśnie brak makijażu.
We wpisie o alergiach (tutaj) wspominałam też chyba o tym, że makijaż stanowi też dla mnie barierę przed pyłkami w sezonie alergicznym.

Istotną kwestią jest też odpowiedni dobór kosmetyków pod kątem potrzeb swojej cery. Tak samo jak w przypadku produktów do pielęgnacji, tak samo przy wyborze podkładu czy pudru, należy zwrócić uwagę na typ naszej cery. Jeśli osoba z cerą bardzo suchą, odwodnioną czy wrażliwą będzie używała podkładu matującego i utrwalała go mocno matującym pudrem, to nie ma co liczyć, że stan jej skóry nie ulegnie pogorszeniu. Tak samo u osób z cerą przetłuszczającą się, podkłady na bazie oleju również mogą zaszkodzić.

"Jasne, że niszczy, bo jak zaczęłam się codziennie malować to mnie pozapychało, mam zaskórniki, a kiedyś nie miałam"

Mogą być dwie przyczyny takiego stanu rzeczy. Po pierwsze, to o czym pisałam wyżej, czyli nieodpowiedni dobór kosmetyków do potrzeb cery.

A po drugie, higiena drogie Panie (i Panowie, jeśli jacyś tu zbłądzili ;))
Są osoby (i wiem o tym, bo znam kilka takich delikwentek), które notorycznie, regularnie śpią w makijażu. Co to powoduje? Zapychanie, zaskórniki, stany zapalne oraz przedwczesne starzenie się skóry, często również zapalenie spojówek. Tyle w temacie.
Są też osoby które twierdzą, że makijaż im szkodzi, a przecież zmywają go na noc, po czym okazuje się, że zmywanie polega na nałożeniu mleczka, rozmazaniu go na skórze, ochlapaniu twarzy wodą i tyle. Taki demakijaż nic nie daje. Dlaczego soniczne myjki do twarzy cieszą się taką popularnością i zbierają tak dobre recenzje? Właśnie dlatego, że używając takiej myjki, poświęcamy więcej czasu na oczyszczenie skóry, co automatycznie powoduje poprawę stanu cery. Dokładny demakijaż to najważniejszy element pielęgnacji. Jeśli ktoś byłby ciekawy, sama zrobiłam recenzję takiej myjki :) tutaj link

Kolejną rzeczą dotyczącą higieny makijażu jest mycie i odkażanie pędzli. Jakiś czas temu zrobiłam cały wpis na ten temat, jak ktoś chce poczytać więcej- tutaj link.

Trzeci argument, najczęściej słyszany przez nastolatki, który łączy w sobie dwa powyższe plus młody wiek: "Nie możesz się malować bo to szkodzi, zapycha, nie wiadomo co w tym jest, matka natura robi ci makijaż, nie i już..."

I tutaj właśnie mała anegdotka sprzed <chwila, liczę...> dwunastu lat:

Miałam trądzik. Dość poważny, leczony długo, różnymi metodami, przez różnych lekarzy, ale o tym dokładniej może innym razem. Moja mama  zawsze się złościła kiedy nakładałam na twarz makijaż (nie jakiś mocny, odrobina korektora i puder) bo twierdziła, że to tylko szkodzi, skóra nie oddycha itp. Ja oczywiście puszczałam to mimo uszu, bo chciałam choć odrobinę przykryć te stwory na twarzy, poza tym świeciłam się jak nie powiem co, więc jak tu się nie przypudrować. Mama w akcie desperacji powiedziała Pani dermatolog, która mnie wówczas leczyła, że ja się maluje, jak mogę, że zaklejam sobie pory makijażem, że to napewno pogarsza sprawę, prawda, Pani doktor?
A Pani doktor na to, że nie, to już nie te czasy że kosmetyki robią takie cuda i lepiej, żeby dziewczyna się przypudrowała, bo może to mieć swoje plusy, jak na przykład właśnie fizyczna ochrona przed zanieczyszczeniami :) Poza tym aspekt czysto psychologiczny, umówmy się, że mało kto dobrze się czuje, kiedy ludzie dookoła traktują go jak trędowatego ;)

A Wy co o tym myślicie? Trzymajcie się ciepło, bo pogoda w kratkę (przynajmniej u mnie) i do następnego :)

Dziękujemy oczywiście Iktornowi za linki, są urocze, prawda? ;)




Iktorn radzi: Iktorn poleca się myć!



*oczywiście, nie są to konkretne wypowiedzi konkretnych osób, tylko moje własne pogrupowanie najczęściej pojawiających się zarzutów. Żeby ktoś przypadkiem nie poczuł się urażony :)

Komentarze

  1. Dzięki za bardzo przydatne porady, wiele kobiet powinno zapoznać się z tym artykułem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Felicea Naturalny olejek regeneracyjny- recenzja z analizą składu

Łuszczyca- co zrobić jak nie wiadomo co robić ;)

IMLADRIS- Krakowski weekend z fantastyką 2018