Higiena w makijażu

Mam ochotę poruszyć dość trudny temat- higiena. Trudny szczególnie, jeśli dotyczy akcesoriów i produktów do makijażu. Jak dbać o czystość pędzli, jakie zasady powinny obowiązywać makijażystę, jak czyścić produkty do makijażu oraz jak powinien się zachować wizażysta (i klientka), jeśli na twarzy którą mamy malować pojawi się nieciekawa niespodzianka.






Po pierwsze: mycie i dezynfekcja rąk. Każda makijażystka powinna pamiętać o tym, żeby po każdym kliencie oraz przed kolejnym umyć i zdezynfekować dłonie. Można to zrobić specjalistycznym, przeznaczonym do tego płynem (ja zawsze mam w torebce octenisept ;)) lub żelem antybakteryjnym dostępnym w drogerii.

Po drugie: brudnym pędzlom mówimy stanowcze nie ;) Nasze własne, prywatne pędzle powinniśmy myć conajmniej raz na tydzień. Gromadzi się na nich kurz, zrogowaciały naskórek, resztki kosmetyków i wszystkie żyjątka które mamy na skórze :P. Oczywiście pędzle i gąbki, którymi nakładamy produkty mokre (podkłady, szminki, pomady do brwi...) najlepiej byłoby umyć po każdym użyciu. Makijażysta rzecz jasna powinien myć pędzle po każdym kliencie, a przed rozpoczęciem pracy z kolejnym zdezynfekować pędzle specjalnym, antybakteryjnym płynem lub alkoholem.






Po trzecie: zachowanie czystości produktów. Z produktami w kremie nie ma najmniejszego problemu. Ja zawsze wykładam sobie odpowiednią ilość takiego produktu zdezynfekowaną szpatułką na wierzch dłoni i dopiero nakładam na pędzel. W przypadku produktów prasowanych są różne metody. Można zeskrobywać odrobinę cienia na podkładkę, ale ja osobiście nie przepadam za tym sposobem. Po prostu używam tych kosmetyków tak jak zwykle, jednak po skończonej pracy spryskuję alkoholem izopropylowym i przecieram chusteczką (nie tylko sam produkt, ale też całe opakowanie). Sposób z zeskrobywaniem cienia zastosowałabym tylko w przypadku, jeśli malowałabym osobę z jakąś chorobą skórną (ale o tym za chwilę).

Jeśli chodzi o aplikację podkładu, nie przepadam za nakładaniem ich pędzlem. Używam jednorazowych aplikatorów, które wyciągam z opakowania przy klientce, a po nałożeniu podkładu wyrzucam. Jest to według mnie najbardziej higieniczne rozwiązanie.

Co z tuszem do rzęs? Powinno się używać jednorazowych spiralek. Rzecz jasna każdą taką spiralkę zanurzamy w tuszu tylko raz: jeśli chcemy nabrać kolejną porcję tuszu bierzemy kolejną spiralkę, a poprzednia ląduje w koszu. Całkiem niezłym rozwiązaniem jest też poproszenie klientki o przyniesienie swojego tuszu do rzęs. Dodatkowym plusem takiego rozwiązania jest to, że tusze do rzęs często lubią uczulać, a jeśli klientka przyniesie swój sprawdzony tusz- nie będzie takiego problemu.

Dezynfekcja kredek to chyba najprostsza rzecz. Wystarczy przetrzeć chusteczką z alkoholem i zastrugać, a od czasu do czasu zdezynfekować też zastrugaczkę ;)




Jeśli chodzi o ogólne zasady, to chyba tyle. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam (jak coś to dajcie znać w komentarzach). Czuję się w obowiązku przypomnieć, że każda infekcja bakteryjna i wirusowa w obrębie planowanego zabiegu jest przeciwwskazaniem do wykonania tego typu czynności.
A teraz wyobraźcie sobie taką sytuację: jesteście makijażystami. Przychodzi do Was klientka, od miesięcy umówiona na makijaż ślubny. I okazuje się, że z tego całego stresu spowodowanego przygotowaniami do ślubu i wesela, obudziła się rano z opryszczką. Co robicie? Ja rozwiązałabym ten problem tak:
Po zdezynfekowaniu własnych dłoni i założeniu rękawiczek, zdezynfekowałabym octeniseptem zmianę na skórze klientki. Dobrze byłoby też przykleić taki specjalny plasterek na opryszczkę, żeby podczas wykonywania makijażu nie roznosić tego uroczego wirusa po całej twarzy. Mamy też wtedy dużo mniejsze prawdopodobieństwo, że znajdzie się on na naszych pędzlach. No i malujemy. Jeśli dostosujemy się do wcześniejszych zasad, nie będzie najmniejszego problemu i nie zanieczyścimy sobie kosmetyków.

Sprawa nieco się komplikuje, kiedy klientka ma jęczmień. Tą uroczą przypadłość powoduje najczęściej gronkowiec złocisty, najlepiej w takiej sytuacji byłoby zrezygnować z wykonania makijażu, chociażby ze względu na bezpieczeństwo klientki (jęczmień bardzo łatwo się roznosi, jest bolesny, można dodatkowo podrażnić oko). Ale jeśli MUSIMY makijaż wykonać? Jeśli klientka uprzedziłaby mnie wcześniej, że jest taki problem, poprosiłabym o przyniesienie w miarę możliwości swoich własnych pędzli. Oczywiście zdezynfekowałabym skórę klientki i do makijażu zakażonego oka użyłabym kompletu jej pędzli, a zdrowego moich własnych. Dzięki temu mamy dwie pieczenie na jednym ogniu: nie ma ryzyka, że drugie oko złapie to samo, a nasze pędzle nie mają kontaktu ze zmianą. Co oczywiście nie oznacza, że nie trzeba ich później porządnie umyć i zdezynfekować ;)
Zdarzało mi się nawet robić cały makijaż oczu patyczkami do uszu, więc jak widać zawsze jest jakieś wyjście :) I tutaj oczywiście zeskrobywanie cieni na osobną podstawkę jak najbardziej ma rację bytu.




A teraz krótki poradnik mycia pędzli:

Ja używam do tego antybakteryjnego mydła (np. Protex), ale równie dobrze sprawdzi się klasyczne szare lub jakiekolwiek inne ;) Bardzo dobrze sprawdza mi się też taka gumowa myjka do pędzli, szczególnie dobrze domywa pędzle po produktach kremowych, dzięki temu mam pewność, że w żadnym zakamarku nie ukryły się resztki szminki czy podkładu. Każdy pędzel myję conajmniej dwukrotnie i sprawdzam, czy pomiędzy włosami napewno jest już czysty.
Zawsze myjcie pędzle "głową w dół", żeby woda nie dostała się do skuwki (po dłuższym czasie może rozpuścić klej) i suszcie na leżąco. Nie wykręcajcie i nie ciągnijcie włosia. Wystarczy je lekko odcisnąć i odłożyć do wyschnięcia.

To chyba tyle w tym temacie, mam nadzieję, że pomogłam ;)



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Felicea Naturalny olejek regeneracyjny- recenzja z analizą składu

Łuszczyca- co zrobić jak nie wiadomo co robić ;)

Sposoby na trwały makijaż bez efektu "tynku", "tapety" i "ciastka"