Bperfect Carnival XL Pro Palette pierwsze wrażenie na gorąco (+ostrzeżenie)

Hej, dziś podczas porannej kawy usiadłam, aby podzielić się z Wami pierwszymi wrażeniami dotyczącymi palety BPerfect Carnival XL Pro Palette. Miałam zrobić pełną recenzję (i napewno taka będzie) ale jak na razie koniecznie muszę napisać parę zdań.

Sprawca całego zamieszania. 

Nie jest to mój pierwszy kontakt z cieniami tej marki. Na jednym ze szkoleń miałam okazję pracować z pierwszą wersją tej palety (tutaj link). Spodobała mi się na tyle, że postanowiłam dokonać zakupu. Tak się złożyło, że w momencie kiedy zdecydowałam się na zakup pojawiła się wersja XL, lekko zmodyfikowana i "rozszerzona" o kilka innych odcieni (w szczególności fiolety i zielenie, w związku z czym rzuciłam się na tą paletę jak Reksio na kostkę).

Wczoraj dotarła do mnie przesyłka (zamówiona z oficjalnego sklepu BPerfect, szacunek dla marki za szybkość, poprzednia paczka od firmy z tego samego miejsca świata szła do mnie dwa miesiące, a tutaj niespodzianka - tydzień. Jak widać się da). Oczywiście od razu obfociłam z każdej strony nowy nabytek i przystąpiłam do pracy. Rzuciłam się na zielenie i fiolety, kolory trudne do  wyprodukowania, które lubią podczas nakładania robić nieprzyjemne niespodzianki. Tutaj takich niespodzianek nie było, praca przebiegła w miarę gładko, oto efekt:








Wszystko również poprawnie utrzymało się przez 12 godzin. Dlaczego więc piszę już teraz, a nie za tydzień- dwa, po wykonaniu większej ilości makijaży?
Z dwóch powodów:

  • żeby ostrzec ewentualnych nabywców tej palety
  • zapytać o radę (może znajdzie się jakaś dobra duszyczka, która mnie poratuje)


No ale co się stało?

To:

Od lewej pędzel po ciemnej zieleni, po jasnej zieleni i po fiolecie. Dotychczas śnieżnobiałe


Zabrałam się za mycie pędzli jakieś 4-5 godzin po wykonaniu makijażu, i jakież było moje zdziwienie, kiedy pędzle (w szczególności te upaprane zielonymi cieniami) nadal pozostały...no nie do końca czyste. Myłam je tak jak zwykle, wodą i szarym mydłem, z użyciem gumowej szczoteczki (TAKIEJ). Po sześciu mydleniach- nic. Solidnie spryskałam płynem do czyszczenia pędzli- nic. Alkoholem - nic. Najbardziej hardkorowym, dwufazowym płynem do demakijażu- nic. Tyle dobrze, że mi powiek nie zafarbowało ;) Pędzle po użyciu fioletu są lekko przebarwione, ale nie aż tak jak te po zielonym. Trochę się boję teraz używać pozostałych cieni z tej palety, nie mogę sobie pozwolić na stratę tylu pędzli ;)


Macie może jakieś inne, niezawodne metody na usuwanie pigmentu z pędzli?
Chętnie się czegoś dowiem :)



Ciąg dalszy nastąpi...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Felicea Naturalny olejek regeneracyjny- recenzja z analizą składu

Łuszczyca- co zrobić jak nie wiadomo co robić ;)

Sposoby na trwały makijaż bez efektu "tynku", "tapety" i "ciastka"