Tropical Rhythm- Tune x Daniel Sobieśniewski


Dzisiaj na tapecie paleta, o której każdy kto jest choć trochę zainteresowany makijażem już chyba co nieco słyszał, albo przynajmniej co nieco widział. Nie da się ukryć, że kolory w tej palecie są oszałamiające. Dla mnie, stęsknionej za wiosną (pomimo widma kataru po pępek) to nie lada gratka. Nie ma więc co się dziwić, że rzuciłam się na nią jak Reksio na kostkę. Tak więc pokażę Wam kilka makijaży wykonanych tą paletą, opowiem co nieco o pigmentacji i innych mniej lub bardziej istotnych kwestiach z nią związanych, a na samym końcu powiem, czy wprawiła mnie w wiosenny nastrój czy też nie ;)






Dobór kolorów w tej palecie jest jak dla mnie idealny. Paleta zawiera 16 matowych cieni, w tym dwa beże (jeden jasny, prawie biały, drugi nieco ciemniejszy) oraz czarny, w sam raz do przyciemnienia kącika oka lub zagęszczenia linii rzęs. Więc to co najważniejsze jest ;)
Ponad to jest dość jasny, neutralny brąz (do zbudowania kształtu powieki). Jeśli chodzi o cienie kolorowe, jest to bardzo dobrze pomyślane, ponieważ mamy odcień jaśniejszy i ciemniejszy, którym można pogłębić kolor i nadać makijażowi trójwymiarowości. Jeśli więc chodzi o kompozycję palety, dla mnie super.

Formuła cieni jest dość sucha, jednak nie zrażałam się, bo większość tak kolorowych cieni z jakimi miałam do czynienia taka była, ale nie sprawiało mi to specjalnych problemów. Pomimo suchości cienie nie osypują się zbyt mocno. Zauważyłam natomiast, że różnią się one między sobą jakością. Te cieplejsze kolory są mniej suche, nieco lepiej napigmentowane i ogólnie przyjemniej się nimi pracuje. Te chłodniejsze to jak dla mnie niestety katastrofa. Ale o tym później.

Trzeba powiedzieć sobie wyraźnie, że to, co dla mnie w cieniach jest najważniejsze, w tej palecie pozostawia wiele do życzenia. Zarówno pigmentacja, jak i rozcieranie i łączenie się ze sobą kolorów to jakiś koszmar. Żeby uzyskać satysfakcjonującą mnie pigmentację musiałam tych cieni dokładać, dokładać, dokładać... Ale to jeszcze byłoby do wytrzymania, gdyby nie to, że one nie chcą się ze sobą łączyć ani rozcierać. Przy każdej próbie robią się na powiece plamy i prześwity, których nie da się już w żaden sposób załatać. I o ile jeszcze te ciepłe kolory przy odrobinie wysiłku da się opanować, tak tych chłodniejszych już nie za bardzo. Zobaczcie sami:


Aby żółty miał tutaj taką pigmentację jaką ma, musiałam nałożyć sześć warstw. A nie należę do osób nakładających kosmetyki szczególnie oszczędnie ;) Plama, która powstała w tym cieniu pogłębiała się coraz bardziej z każdą próbą załatania jej. Pozostałymi cieniami też nie malowało się specjalnie dobrze, seledynowy najpierw nie chciał się przykleić, a później ładnie złączyć z pozostałymi. Ale to był mój pierwszy test tej palety, więc uznałam, że ja mogłam coś schrzanić ;)



Przy tym makijażu bawiłam się już nieco lepiej. Użyłam samych ciepłych cieni, a żółty wymieszałam z cieniem sangria, dzięki czemu do uzyskania pożądanej pigmentacji wystarczyły trzy warstwy oraz nie porobiły się plamy. Ten makijaż podobał mi się bardzo, ale nie utrzymał się za dobrze. Niestety nie zrobiłam zdjęcia :/




Ten makijaż wykonałam po kilku dniach testowania palety (nie robiłam zdjęć, bo nie było czego fotografować ;P) i właśnie ten makijaż przesądził jej los w moich kosmetycznych zbiorach. Cienie nie chciały się łączyć ani dokładać, a przy próbie rozcierania robiło się brudno i dziurawo. Cienie zaczęły się ważyć jeszcze podczas wykonywania makijażu, a muszę zaznaczyć że użyłam sprawdzonej, ulubionej bazy, która nigdy nie sprawia mi problemów przy żadnych cieniach. Umęczyłam się podczas wykonywania tego makijażu jak nie wiem. To zdjęcie jest zrobione zaraz po skończeniu makijażu...

...a to po DWÓCH godzinach. I ja wiem, że moja powieka się przetłuszcza, ale żadne cienie, na żadnej bazie nie wyglądają tak źle po zaledwie dwóch godzinach noszenia. Nawet dość tanie cienie (np. czekolady z Revolution Makeup) po całym dniu noszenia wyglądają lepiej.


PODSUMOWUJĄC

Cena palety: ok. 150 zł

Cena za cień: ok. 10 zł

Moja ocena:

Zestawienie kolorów: 8,5/10

Pigmentacja: 4/10

Rozcieranie/łączenie się kolorów: 3,5/10

Trwałość: 2/10


Nie ukrywam, że dość mocno rozczarowała mnie ta paleta. Oczekiwałam intensywnej, kolorowej palety, nie sprawiającej szczególnych problemów, takiej, która daje możliwość przyjemnej zabawy z makijażem. Ta paleta to dla mnie trochę zabawa w sapera. Albo trafisz na fajny cień, albo na minę. A nie po to przeznacza się 150 zł na paletę cieni, żeby później się z tymi cieniami cackać, klepać i głaskać i to nadal bez pewności, że będą wyglądać dobrze. Szczerze mówiąc dużo lepiej sprawdziły się u mnie dużo tańsze palety, a nawet jeśli jakiś kolor sprawiał kłopoty, to nie było mi szkoda wydanych pieniędzy. Tutaj coś nie wyszło. Szkoda :(


Czy wprawiła mnie w wiosenny nastrój?
W pewnym sensie tak. Jestem alergikiem, wiosna nieco irytuje mnie pyłkami, zatkanym nosem i wysypką i podobnie ta paleta wprawiła mnie w (delikatnie mówiąc) irytację ;)

To by było tyle na dzisiaj, mam nadzieję, że pomogłam ;) Jeśli macie tą paletę i sprawdza się u Was lepiej, dajcie proszę znać, jestem bardzo ciekawa czy to wina moich powiek czy o co chodzi ;)


PS Chciałam Wam wrzucić linki do kolorowych palet które sprawdzają się u mnie dobrze, ale nie mogę znaleźć, chyba ich już nie produkują ;) W każdym razie, były to palety z Makeup Revolution za około 20- 30 zł, oraz ze Sleeka w podobnej cenie, więc tym bardziej zrozumcie moje rozczarowanie. Jeśli macie jakieś kolorowe palety do polecenia, piszcie. Nadal poszukuję ideału ;)

Iktorn:

Iktorn dziś nie poleca bo słucha zrzędzenia na beznadziejną paletę.

P.S. Uciekłem jak zobaczyłem efekt 2 godzinnego babrania, może autor pokaże jak tego używać ??





* Dziękujemy serdecznie Iktornowi za linki bardzo na temat ;) Kochamy :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Felicea Naturalny olejek regeneracyjny- recenzja z analizą składu

Łuszczyca- co zrobić jak nie wiadomo co robić ;)

Sposoby na trwały makijaż bez efektu "tynku", "tapety" i "ciastka"