Ulubieńcy lutego


Opowiem Wam dzisiaj o kilku ciekawych produktach, które najbardziej spodobały mi się w lutym. Będzie to zarówno kolorówka, jak i pielęgnacja twarzy i włosów, więc jeśli jesteście ciekawe, zapraszam do dalszej części posta.




Pierwszym z moich ulubieńców jest produkt, który wyniósł moją codzienną pielęgnację na wyższy poziom. Od dawna poszukiwałam produktu do demakijażu, który łączyłby w sobie naturalny skład, świetne oczyszczanie i byłby olejem nie rozpryskującym się po ścianach podczas każdej aplikacji. Przetestowałam wiele mieszanek olejów w butelkach, pompkach i pipetach, ale strzałem w dziesiątkę okazał się dopiero balsam myjący stworzony przez Czarszkę. Jego konsystencja pozwala na bezproblemową aplikację bez przeciekania przez palce, pięknie pachnie i naprawdę dobrze usuwa makijaż i inne zanieczyszczenia. Ja zdecydowałam się na wersję regulującą, która pachnie niesamowicie świeżo, lekko ziołowo i pozostawia uczucie dokładnie oczyszczonej, wręcz zdetoksykowanej skóry. Na temat tego produktu mogłabym napisać cały oddzielny post, ale dzisiaj niech wystarczy to że ja, jako osoba z bardzo przetłuszczającą się cerą, dzięki temu produktowi przekonałam się w końcu do oczyszczania olejami i napewno nie będzie to mój ostatni egzemplarz. I na dodatek jest to ręczna robota! :)

Kolejny produkt to płatki peelingujące zwężające pory Whamisa Organic Seeds Peeling Finger Mitt Pore Care. Miałam poważne wątpliwości czy ta forma złuszczania sprawdzi się w przypadku mojej bardzo tłustej, ale też dość wrażliwej skóry. Płatki nie tylko nie podrażniły mojej cery, ale też dawno po peelingu moja skóra nie była tak dobrze oczyszczona i wygładzona. Zmniejszenia widoczności porów jak na razie nie zauważyłam, jednak to co robi ten produkt w zupełności wystarczy, aby znaleźć się w ulubieńcach i w przyszłości powrócić na moją toaletkę również w pozostałych wersjach.




Przez bardzo długi czas poszukiwałam maski do włosów, która oprócz ułatwienia rozczesywania moich kręconych, splątanych włosów, da mi również coś więcej. Odżywienie i dociążenie, a także niesamowitą regenerację moich zniszczonych rozjaśnianiem włosów dała mi maska Anwen do włosów wysokoporowatych. Używam jej na dwa sposoby: nakładam na wilgotne włosy po umyciu i spłukuję lub nakładam grubszą warstwą na suche włosy, nakładam foliowy czepek i trzymam kilkanaście minut. Po takiej kuracji myję włosy tak jak zwykle. Obie te metody sprawiają, że moje włosy są dużo bardziej lśniące, podatne na układanie i zdecydowanie mniej się puszą. Są trzy rodzaje tej maski, więc przez pewien czas nie miałam pojęcia na którą z nich się zdecydować. W kwestii włosów jestem kompletną ignorantką, ale pracuję nad tym, a maska Anwen to chyba dobry początek ;)

Pierwszym moim kolorówkowym ulubieńcem w lutym był podkład marki Lumene Matte Foudation w kolorze 0 light ivory. Co tu dużo mówić, jest dobrze kryjący, trwały, nie powoduje powstawania niedoskonałości ( przynajmniej u mnie, a ze mną nigdy nic nie wiadomo) i nie jest mocno widoczny przy rozszerzonych porach. Poniżej wykonałam dla was porównanie kilku odcieni tego podkładu.






Moim ostatnim ulubionym produktem który odkryłam w tym miesiącu jest pomada do brwi Wibo, która pomaga mi sprawić, że moje brwi wyglądają na nieco mniej upośledzone. Do tej pory do podkreślania kształtu brwi używałam tylko kredek lub cieni, ale przestało mi to wystarczać, ponieważ zaczęłam oczekiwać nieco bardziej intensywnego, wyrazistego efektu ( no i pozatykania tych koszmarnych dziur, gdzie nic nie chce rosnąć). Do tej pory na codzień wystarczało mi podkreślenie brwi kredką lub cieniem, jednak moje brwi są bardzo różne, asymetryczne więc uznałam, że powinnam poszukać czegoś, co pozwoli mi na nieco bardziej precyzyjne i bardziej intensywne wyrysowanie brwi. Pomada Wibo okazała się do tego celu idealna ze względu na swój odcień (1 - soft brown) dostępność, niską cenę - obawiałam się zainwestować w coś droższego, ponieważ nie byłam przekonana do produktów tego typu, oraz trwałość: na mojej twarzy utrzymuje się przez ponad 12 godzin w nienaruszonym stanie.




Polecicie mi jakichś swoich ulubieńców? Co sprawdziło się u Was w ostatnim czasie i o jakich produktach chciałybyście poczytać na moim blogu?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

IMLADRIS- Krakowski weekend z fantastyką 2018

Felicea Naturalny olejek regeneracyjny- recenzja z analizą składu

Sposoby na trwały makijaż bez efektu "tynku", "tapety" i "ciastka"