Maski w płachcie- poradnik dla początkujących :)
Dzisiaj opowiem wam
trochę o maseczkach w płachcie. Dlaczego warto je stosować, jak je
nakładać żeby jak najwięcej dobrego z nich wyciągnąć, a także
powiem wam o kilku moich ulubionych maseczkach i jaka jest między
nimi różnica.
Co jest takiego
fajnego w maskach w płachcie? Po pierwsze są łatwe w użyciu i
przede wszystkim bardzo dobrze nawilżają, odżywiają i łagodzą podrażnienia. Najbardziej lubię ich używać w lecie, bo świetnie
chłodzą i uspokajają rozgrzaną skórę. Materiał z którego
wykonana jest maska wspomaga wchłanianie esencji którą jest
nasączony. Jest to też mój ulubiony sposób na relaks- maska, herbata i dobra książka ;)
Najważniejsza rzecz
którą nie tylko warto, ale wręcz trzeba zrobić przed nałożeniem
maski w płachcie ( i jakiejkolwiek innej rzecz jasna ;)) jest
dokładne oczyszczenie skóry z resztek makijażu, kurzu, pyłu i
innych zanieczyszczeń.
Ja oczyszczam twarz
dwuetapowo, najpierw balsamem myjącym, a następnie żelem i gąbką konjac. Po demakijażu i zmyciu balsamu myjącego tonizuję skórę i
nakładam maskę.
Problemem
jaki możecie napotkać mając pierwszy raz w rękach maskę w
płachcie, to ustalenie którą stroną przyłożyć ją do twarzy. W
przypadku najzwyklejszych, białych masek bawełnianych, które z obu
stron są gładkie nie ma to większego znaczenia. Najlepiej zobaczyć
w którą stronę zagięty jest „nosek” .
Niektóre
maski, szczególnie te wykonane z bardzo cienkiego materiału, mają
z jednej strony dodatkową warstwę ( najczęściej jest to folia lub
sztywniejszy, grubszy materiał). Ta dodatkowa warstwa ma nam pomóc
w rozłożeniu maski na twarzy tak, żeby nic nam się nie
posklejało, następnie zdejmujemy folię, dociskamy maskę i gotowe.
W
opakowaniu zostaje zwykle dość dużo esencji, którą zawsze
nakładam na szyję i dekolt, a także wmasowuję w dłonie.
Jeśli
chodzi o czas przez który powinniśmy trzymać maskę na twarzy, to
tak naprawdę zależy od naszej skóry. Producenci na opakowaniach
zalecają zwykle trzymanie maski przez około 20 minut, jednak tak
naprawdę najlepiej zdjąć maskę kiedy czujemy że zaczyna wysychać
( nie dopuszczajcie do całkowitego wyschnięcia płachty bo możecie
niechcący przesuszyć sobie skórę).
W
przypadku skór bardzo suchych i dojrzałych może to być krócej
niż zaleca producent, w przypadku mieszanych i tłustych jeśli
maska nie wysycha można przytrzymać ją dłużej.
Maski w
płachcie mogą różnić się między sobą kształtem i rozmiarem. Zdażało mi się używać masek troszke dla mnie za
małych, troszkę za dużych, z nie takim rozstawem oczu. Najlepiej
wypróbować sobie maski kilku różnych firm i zdecydować, które
najbardziej nam odpowiadają.
Iktorn z bąbelkującą, oczyszczającą maską, bo "syfy mu się robiły" ;) |
A teraz
kilka moich ulubionych masek:
Missha Herb in Nude- najcieńszy i najdelikatniejszy materiał na jaki się
natknęłam, bardzo dobrze przylega do twarzy, nasączona dużą
ilością lekkiej i nieklejącej się esencji.
Benton Snail Bee High Content Mask Pack-
troszke grubszy materiał, bardzo bogata esencja która moją skórę zostawia
dość lepką, ale bardzo dobrze nawilża i odżywia. Te akurat bardziej lubię zimą, latem są dla mnie troszkę za ciężkie, ale dla osób ze skórą suchą i dojrzałą będą dobre o każdej porze roku.
Skin 79 Rice Bubble Cleansing Mask- bardzo przyjemna maska, przy regularnym
stosowaniu rzeczywiście widać jej oczyszczające działanie. Czarna wersja niestety trochę mnie
podrażniła, ale ta ryżowa wręcz uspokaja i rozjaśnia moją
skórę. Fanem czarnej jest za to mój Iktorn*, tylko ciii, to tajemnica ;)
Whamisa Organic-
to akurat nie są maski w płachcie tylko hydrożelowe, ale
postanowiłam wspomnieć o nich w tym wpisie, bo są naprawdę super.
Przylegają to twarzy jak żadne inne, bardzo dobrze nawilżają,
łagodzą i rzeczywiście dają natychmiastowy efekt.
Na zakończenie dzisiejszego posta, kącik "Iktorn radzi": jeśli chcesz, aby twoja kobieta choć na chwilę zamknęła usta, kup jej zestaw masek w płachcie i zachwalaj ich działanie ;)
* Iktorn, Hulk, Rambo, Prince Charming- nie wiem co ten chłop jeszcze wymyśli...
Komentarze
Prześlij komentarz